dziewięć lat temu przeprowadziłem się z Nowego Jorku do Abu Dhabi, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Zostałem przez dwa lata, pracując w anglojęzycznej gazecie. Podczas wizyt w Ameryce często oznaczało to Wyjaśnienie rodzinie lub przyjaciołom, że mieszkam ” w pobliżu Dubaju.”Jeśli ludzie wiedzieli cokolwiek o U. A. E., kraju, który miał wtedy mniej niż czterdzieści lat, prawdopodobnie chodziło o Dubaj. W telewizji, a może w Newsweeku., Znali miasto (a co za tym idzie cały kraj) jako awatar bogactwa-szybko kwitnących drapaczy chmur, bogatych hoteli, centrum handlowego z krytym stokiem narciarskim—i wyzysku, szczególnie niecytyjskich „pracowników gościnnych” sprowadzanych z całego świata, aby budować drapacze chmur, czyścić pościel hotelową i podawać odwiedzającym centra handlowe gorące czekoladki après-ski.
te rozmowy często sprawiały, że czułem się niekomfortowo w sposób, który starałem się wyjaśnić. Tak, w Dubai mall był stok narciarski., I tak, siła robocza kraju składała się w dużej mierze z niecytyjczyków, zbyt wielu z nich pracuje w niepewnych, wyzyskujących sytuacjach z dala od swoich krajów. Ale miałem wrażenie, że Zachodnia paplanina O U. A. E. w jakiś sposób powielała, choć nieświadomie, tę samą dehumanizację, którą zdawała się krytykować. Na górze była pijana dekadencja, na dole surowa immiseracja i niewiele więcej: nie ma środka-ani Klasy średniej, w tym przypadku—nie ma mieszanych toreb, nie ma wadliwej i skompromitowanej agencji. Nie ma prawdziwego życia.,
w Abu Dhabi spacerowałem nocą po dzielnicach Klasy średniej i robotniczej, w otoczeniu obcokrajowców – głównie samotnych mężczyzn, ale także rodzin z dziećmi. Czułam się otoczona książkowymi historiami: wioskami i miastami, które ludzie zostawili, podróżami, które odbyli, społecznościami, w których mieszkali z dala od domu. Szukałem tych historii w księgarniach, ale znalazłem niewiele, przynajmniej w literaturze. Kiedy ludzie publikują historie o U. A. E.,, kraj jest prawie zawsze reprezentowany w całości przez Dubaj, który sam w sobie jest prawie zawsze zredukowany do błyszczącego, dwuwymiarowego tła: odpowiednio dziwnego, obcego gdzie indziej, pełnego łatwych znaczeń „bardzo starych” (ciemnoskórych mężczyzn w szatach, piasek pustyni) i „futurystycznych” (Lamborghinis, Architektura postmodernistyczna). Pojawia się najczęściej w tajemnicach i thrillerach—idealny szczypta egzotycznej przyprawy, aby ożywić śledztwo odwiedzającego w sprawie jakiegoś ogólnoświatowego spisku.,
niedawno pisarz Deepak Unnikrishnan powiedział mi, że moje wieczorne spacery po Abu Dhabi prawdopodobnie doprowadziły mnie tuż obok budynku, w którym dorastał, w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, i gdzie jego rodzice mieszkają do dziś. Byliśmy w kawiarni w dzielnicy Lincoln Park w Chicago, gdzie spotkaliśmy się, aby porozmawiać o jego książce „tymczasowi ludzie”, kalejdoskopowym zbiorze luźno powiązanych opowiadań, osadzonych głównie w Abu Dhabi i skupionych na mieszkańcach miasta, którzy są, podobnie jak Unnikrishnan, obywatelami Indii., Dokładnie tej książki Szukałem. Dla swoich bohaterów U. A. E. nie jest tłem ani metaforą; to miejsce, w którym żyją. To młody kraj, który budują swoją pracą. Z dnia na dzień stają się jej częścią i odwrotnie—czy im się to podoba, czy nie, i pomimo tego, że zgodnie z prawem nigdy nie mogą uzyskać obywatelstwa, czy czegoś podobnego. W momencie, gdy nie masz wizy pracowniczej, twoje dni w kraju są oficjalnie policzone.
w swojej książce Unnikrishnan odmawia zajmowania jednego stylu lub rejestracji, jakby zaszczepił czytelnika przed osadzeniem się w jednej idei tego, co U.,A. E. Jest, albo co to znaczy. Kilka historii jest w znanym trybie prostego realizmu. Inne to surrealistyczne bajki pełne dziwacznych wyobrażeń: mężczyzna, który połyka paszport, aby przekształcić go w paszport; kobieta, która używa taśmy klejącej, kleju, igieł i włosia końskiego do naprawy ciał pracowników budowlanych, którzy spadli z niekompletnych budynków; budka telefoniczna, która pozwala użytkownikom tymczasowo teleportować się z powrotem do Indii. Jest opowieść o indyjskich pracownikach, którzy są wyhodowani z magicznych nasion w U. A. E., desert; opowieść, w której bohaterem jest wielojęzyczny karaluch Abu Dhabi; oraz kilka bezsensownych wierszy prozatorskich, z których jeden składa się w całości z inkantacyjnej listy miejsc pracy, które pracownicy gościnni mogą znaleźć w Zatoce.
Unnikrishnan urodził się w indyjskim stanie Kerala, ale spędził tam tylko miesiąc, zanim udał się z rodzicami do Abu Dhabi, gdzie jego ojciec pracował już jako inżynier., W 2001 roku przeniósł się do Teaneck w stanie New Jersey, aby zapisać się na Fairleigh Dickinson University i szybko zdał sobie sprawę, że Indie—kraj, który odwiedził tylko raz—nie były dla niego „domem”, jak to było dla jego rodziców. Ominęli Keralę, a on Abu Dhabi. Kiedy chciał ukoić swoją tęsknotę za domem, poszedł szukać Nie południowoazjatyckich curry, ale kanapek z shawarmą, takich jak te, które on i jego przyjaciele z dzieciństwa wolf down po grach parking-lot piłki nożnej i krykieta. – Brakowało mi arabskiego-powiedział. „Co było szokiem, bo tak naprawdę nie mogę tego powiedzieć.,”Dorastając, nigdy nie rozmawiał z Emiratami.
„moi przyjaciele i ja nie mieliśmy słownictwa, żeby o tym rozmawiać—o Abu Dhabi i U. A. E. jako o domu, jako miejscu, które nas stworzyło—ponieważ ciągle mówiono nam, że to nie jest nasz kraj” – powiedział. Jedna z opowieści w książce ma mniej niż pięćdziesiąt słów i wydaje się ukazywać autorowi, który próbuje twierdzić, że Emiraty są—cokolwiek by to nie było-miejscem codziennych przyjemności i porażek. Nazywa się „Cunninlingus” (błąd w pisowni jest celowy, jeden z wielu przypadków, w których Unnikrishnan cieszy się w U. A. E.,rozwiązłe zderzenia języka i dialektu): „Pierwszy raz w Datsun przy plaży gdzieś w Dubaju. To był Ramadan; w połowie popołudnia. Nie ma shurthy w zasięgu wzroku, mało ludzi wokół. Nie ugryzł. Lizał ostrożnie, szybko. Klimatyzacja była włączona, pamiętam. Nieświadomie połknął włosy łonowe. Odmowa opinii. Pewny, że zawiodłem.”
w książce Przede wszystkim o U. A. E.,obca siła robocza-grupa ludzi, którzy nawet w sympatycznych dziennikarskich exposé, zbyt często spotykają się jako jedna niezróżnicowana masa ofiar—ta maleńka winieta czyni cuda, odsuwając czytelniczy mózg od abstrakcji i kierując go w stronę drobnego ziarna życia. Unnikrishnan nie zastanawia się nad częstą surowością niecywilizowanego życia, ani nie zaprzecza, jak poniżające może być. Ale on nalega, że jest coś więcej do historii—że ludzie w tym miejscu mają bogate życie wewnętrzne nakręcone z wspomnień, pragnień i zamieszania.,
Po studiach Unnikrishnan przeniósł się do Nowego Jorku, a następnie do Chicago, gdzie zdobył tytuł M. F. A. W Art Institute of Chicago i napisał „Temporary People.”Pracując nad książką, nie był pewien, czy kiedykolwiek powróci do Abu Dhabi. Jego ojciec zbliżał się do emerytury, co oznaczałoby utratę wizy pracowniczej i powrót do Indii. Gdy zbliżała się data wyjazdu jego rodziców, powiedzieli na głos to, co od dawna podejrzewał Unnikrishnan: gdyby było to dozwolone, woleliby zostać., Kiedy ich nie było, Indie stały się innym krajem, a Abu Dhabi było tym, co znali, miejscem, w którym żyli. Na razie ich życzenie zostało spełnione: ich córka, młodsza siostra Unnikrishnana, dostała pracę i wizę pracowniczą, pozwalając jej zasponsorować rodziców, tak jak kiedyś ją sponsorowali.
ku jego zdziwieniu, po ukończeniu książki, Unnikrishnan otrzymał propozycję pracy w kampusie New York University w Abu Dhabi, który został otwarty dla studentów w 2010 roku, długo po tym, jak wyjechał do USA., W tym roku zamieszkał w mieście, w którym dorastał. Miasto zmieniło się drastycznie od dzieciństwa, zalane pieniędzmi z ropy naftowej i coraz bardziej usiane firmami i instytucjami cateringowymi dla międzynarodowej klasy emigrantów – „pracowników gościnnych” zupełnie innego rodzaju. Jest to klasa, w której Unnikrishnan znajduje się teraz, jakkolwiek niespokojnie. Z tego, co wie, jest jedyną osobą z Abu Dhabi, która uczy w szkole. Kiedy jego koledzy-nauczyciele, nowi w mieście, pytają go o wskazówki, co zrobić z dziećmi w weekend, szuka odpowiedzi w Google., „Boję się powiedzieć im prawdę, czyli nie mam pojęcia” – powiedział. „Dorastając, nie miałem żadnych pieniędzy do wydania. Byliśmy spłukani. W każdym razie, wszystko się zmieniło. Dlatego cieszę się, że napisałam książkę. To sposób na powiedzenie: „oto, co tu było. Oto kim byłem.””